Miłość wszystko przetrzyma. I nigdy nie ustaje.

Najlepiej byłoby w tym miejscu zamiast słów, wkleić zdjęcie. I nic nie mówić, tylko patrzeć.
Pieta… a właściwie: Pietà… Matka trzymająca w ramionach martwego Syna. W czasie Drogi krzyżowej całe życie ukochanego Dziecka przebiegło Jej pewnie przed oczami. A teraz, powtarzając w sercu swoje FIAT, patrzy na złożone Ciało - umęczone, pokrwawione, ale piękne, bo jakby wciąż mówiące: „Wykonało się…” Matka i Syn - złączeni w bolesnym uścisku miłości, która wypełniła do końca Boży plan. Miłości nigdy nieustającej i mogącej przetrzymać wszystko.

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jakie właściwie jest znaczenie słowa „Pietà”? Język włoski często używa synonimów, a ten wyraz określa to samo, co dobrze nam znane „Misericordia”. Scena ukazująca miłosierdzie i wołająca o nie w stronę Nieba. W tym jednym ujęciu można dostrzec całe życie Maryi - zjednoczone z życiem Syna. Od Nazaretu po Golgotę. Być może patrząc na cierpienie Jezusa, myślała właśnie tak, jak śpiewaliśmy w „Gorzkich żalach” podczas Wielkiego Postu: „Toć i Ja z Nim umieram…”

Jakże często i my współodczuwamy z naszymi bliskimi, których spotyka coś złego. Czasem można usłyszeć słowa: „wolałbym, żeby to mnie dotknęło”. Bo w życiu przychodzą chwile, gdy trudniej zmierzyć się z cierpieniem kogoś, kogo bardzo kochamy, niż ze swoim własnym.
A jednak Maryja uczy nas, że miłość wszystko może przetrwać. I pokazuje, gdzie w takich momentach szukać ratunku. Pietà...

Matko Miłosierdzia, Panno wierna, Pocieszycielko strapionych - módl się za nami.

ms